Fotografia kulinarna – Fleur de sel, czyli królowa soli w roli głównej

Fotografia kulinarna i produktowa, kolejne miłe spotkanie

Fotografia kulinarna i fotografia produktowa to dziedziny, w których bardzo chcę się rozwijać. Przyszedł w końcu czas na kolejną relację z sesji doskonałej, francuskiej soli Fleur de Sel. Wcześniejsze zdjęcia produktowe, można obejrzeć tutaj.

Lilę poznałam przez instagram, zaczęłyśmy korespondować i okazało się, że jesteśmy troszkę dalszymi sąsiadkami w Luton. Szybko okazało się, że w Polsce jesteśmy związane z Warszawą i Piasecznem. Nasza znajomość na żywo zaczęła się od kawy w wiosennej scenerii parku Stockwood, a pod koniec lata miałam okazję fotografować doskonałą sól, którą Lila sprowadza z Francji.
Fleur de Sel to produkt wyjątkowy, którego nazwa oznacza dosłownie kwiat soli, tytułuje się ja także zaszczytnym mianem królowej soli. Jest najwyższej jakości produktem docenianym na całym świecie.

Jak powstaje?

Woda morska dostaje się do płytkich basenów, salin, które usytułowane są na brzegu morza, dzielą je groble. Producenci soli czekają aż woda odparuje, a pozostały produkt zbierają i poddają czyszczeniu.
Taki rodzaj soli morskiej jest zbierany ręcznie w okresie od czerwca do końca sierpnia. Osoby zajmujące się zbiorem to paludierzy.
Fleur de Sel może pochodzić z Francji, Portugalii i Majorki. Jej walory smakowe doceniane są przez najlepszych szefów kuchni na całym świecie. Zawiera wiele cennych mikroelementów, dlatego warto uwzględnić ją w swoim menu.

Jak warto wykorzystywać Fleur de Sel?

Nadaje się doskonale do podkreślania smaku gotowego dania, jest droga i dostępna w dobrych delikatesach, nie warto stosować jej do gotowania. Jest gruboziarnista, lekko wilgotna, klei się do palców. Smakuje doskonale z wieloma daniami.  Ja, jak za dziecinnych lat doceniłam najprostszy smak świeżych pomidorów z tą solą, gorącym chlebem i masłem.
Najwyżej cenione francuskie Fleur de Sel pochodzą z bretańskiej Guerande i tę właśnie sól można kupić w sklepie Liliany o tutaj.
Nam udało się spotkać na zdjęcia kulinarne w sierpniowy, niezbyt słoneczny dzień i miałyśmy czas porozmawiać, pogotować i pojeść. W tym czasie Lila upiekła domowy chleb, przygotowała obiad, przekąski, był też czas na domowe ciasto i aromatyczną herbatę. Pod koniec spotkania pogoda zaczęła nam dopisywać i mogłyśmy przenieść się do ogrodu.

Tak mogę pracować! 😉

Oto efekty naszego spotkania w sierpniowe, wczesne popołudnie.
Cieszę się, że mogę się rozwijać w zakresie fotografii produktowej i fotografii kulinarnej w tak doskonałym towarzystwie.

 

 

Share

Leave a Comment